Pogoda za oknem dobija, żyć się nie chce, jednak u mnie ostatnio się dość układa, więc aura nie powinna na mnie bardzo negatywnie wpływać. Układało się dopóki nie zaczęłam przyjmować leku sterydowego o nazwie encorton. Co prawda, dawka była niewielka, bo tylko 10 mg na dobę, jednak w połączeniu z axotretem, steryd wyrządził niemałe szkody w moim organizmie. Ale na palec pomagało.
Zaczęło się (3-4 dni od rozpoczęcia przyjmowania) od złego samopoczucia, kiepskiego nastroju. Następnie z każdym dniem było coraz gorzej. Nie chcę się tutaj rozpisywać na ten temat. Generalnie zaburzenia bliskie ciężkiej depresji, a nawet myśli samobójcze. Oto jak leki wpływają na nasz organizm. Po konsultacji telefonicznej z Panią N. (która zawsze odbiera moje telefony o każdej porze dnia i zawsze mi pomaga), odstawiłam encorton w trybie natychmiastowym, mimo, że w internecie czytałam o stopniowych zmniejszaniu dawki. W takiej sytuacji nie było na co czekać. Jakieś dwa dni po odstawieniu byłam jeszcze trochę nieswoja, ale przeszło mi bez konsekwencji (widocznych gołym okiem). A palec zaczął znowu czerwienieć i puchnąć.. Jeszcze nie zdążył się wyleczyć.
W tym czasie co encorton, brałam także augumentin (antybiotyk z grupy penicylin - jedynej dozwolonej podczas kuracji retinoidami). Gdy augumentin się skończył, zaraz złapało mnie przeziębienie. W momencie, kiedy poczekalnia do rodzinnego była pusta, ja przyszłam po poradę... :) osoby w moim otoczeniu się ode mnie nie zarażają. Dlaczego? Bo to mój organizm jest wyjałowiony z odporności i łapie mnie COKOLWIEK. Lekarz rodzinny nie zapisał mi nic prócz zwolnienia lekarskiego ze wskazaniem na leżenie. To jedyna rzecz, jaką mogę bez konsekwencji robić. Poza tym to tylko syrop prawoślazowy (kupiłam supremin, bo słyszałam o prawoślazowym, że jest nieskuteczny), rutinoscorbin (też mi się coś źle kojarzy, ale już nie mam siły tego sprawdzać, więc kupiłam i jem), miód, cytryna, herbata lipowa i inhalacje z majeranku. Dorzuciłam jeszcze w aptece tran z dorsza. Ale nie zapytałam dermatolog czy mogę to łykać. Trudno.
Ja zaraz się rozpuszczę z braku odporności.
Jem jogurty, chociaż ich nienawidzę i leżę w łóżku. Mam zwolnienie na 6 dni. Głupim przeziębieniem mogłabym się doprowadzić do niezbyt pożądanego stanu. Przy retinoidach wszystko jest możliwe.
A propos palca, to dostałam jednak (po 3 miesiącach gnicia) skierowanie do chirurga. Nie chce myśleć o tym, co mi będzie ciął i dlaczego bez znieczulenia. Robi mi się słabo na samą myśl.
Wyniki badań miała także i tym razem bardzo dobre. W takim układzie nie będę musiała już się kłuć na następną, grudniową wizytę. Nie piję w ogóle alkoholu, co podkreślałam już ostatnio i wyniki są dobre. Dodatkowo te tabletki osłaniające wątrobę i żołądek robią swoje.
Na twarzy ostatnio mi coś wyskoczyło, bo zasnęłam w makijażu. Oczywiście nie wytrzymałam i wycisnęłam. Błyskawicznie się to goi. WIEM, JESTEM PSYCHOPATKĄ.
Retinoidy to zło. Ale buźka jest ładna...
ściskam, różowatomi