sobota, 6 lutego 2016

Jestem czysta!

Ten post mógłby być już ostatnim na tym blogu. Terapia zakończona, pacjent przeżył. ZWYCIĘSTWO! Ostatnia tabletka Axotretu za mną, antybiotyki zewnętrzne odstawione. Cieszę się, bo wreszcie mogę wyjść na zewnątrz bez makijażu. To, jak sobie wyobrażacie, wiele ułatwia, przyspiesza. Doszłam do etapu, o którym marzyłam, tj. maluję tylko oczy, podkreślam brwi. 

Blizny nadal są, coraz płytsze i jaśniejsze, ale jednak są. Bardzo wolny to proces z tymi bliznami. Może uda mi się w tym obszarze coś zmienić. Słyszałam o różnych zabiegach kosmetycznych. Jak na razie nie mam co o tym myśleć, retinoidy konkretnie opróżniły mój portfel. No i co najważniejsze - to jeszcze nie koniec. 

Dermatolog zarządziła 4 miesiące przerwy, w celu obserwacji. Zapisała mi retinoid zewnętrzny, którym mam się smarować raz w tygodniu przez pierwszy miesiąc oraz 2 razy w tygodniu w drugim miesiącu. Dodatkowo mieszankę dwóch maści w razie gdyby coś nieoczekiwanie wyskoczyło. 

Wyskakuje mi małe coś średnio raz w miesiącu i raczej w czasie przedmiesiączkowym. Dacie wiarę?! Raz w miesiącu? Goi się w ciągu 2-3 dni. To też niesamowite, ale to kwestia tego, że w moim ciele krążą nadal retinoidy. Tak myślę.

Ostatnio po prawie 20 km pieszej wycieczce, po której nie czułam się zbytnio przemęczona, zaczęły boleć mnie kolana przy poruszaniu. Ten dzień to 22 stycznia, dziś mamy 6 lutego i nadal boli. W międzyczasie byłam u rodzinnego. Oczywiście zapisano mi doustny lek przeciwzapalny, który, jak później stwierdziła moja dermatolog - jest bardzo toksyczny w połączeniu z retinoidem. Norma, z tym się spotkacie wszędzie - lekarze się naprawdę na tym nie znają, dlatego TRZEBA być pod stałą kontrolą dermatologa i w stałym kontakcie, np. telefonicznym. Pytać i pytać, co mogę, czego nie. Moja Pani dermatolog te telefony odbiera i rad udziela z uśmiechem, ale nie wiem jak inni lekarze. Dodatkowo dostałam też od rodzinnego zalecenie o smarowaniu żelem przeciwbólowym moich kolan oraz o codziennym przyjmowaniu 1000 mg glukozaminy w celu odbudowy tkanki chrzęstnej i skierowanie na rentgen, gdyby się nie poprawiało. Nie poprawiło się, więc pójdę na ten rentgen i pewnie skończy się u ortopedy. 

Czy to ma związek z retinoidami? Rodzinny powiedział, że połowicznie tak, a połowicznie nie. Drugi powód to moja waga. Ważę, jak wiecie mało (ok 49-50 kg przy wzroście 176) i moje kolana są "gołe". Żadnej tkanki mięśniowej itd. Może tak być, rzeczywiście. Nikomu z pozostałych kompanów wycieczki się to nie stało, mimo, że są to osoby, które, podobnie jak ja nie są sportsmenami,ale ważą więcej. Dermatolog twierdzi, że to nie wina retinoidów, bo retinoidy się takimi szkodami nie zajmują. Bóle kości - tak, ale innego typu. I jestem nadal w nigdzie w tej kwestii. Muszę zrobić rentgen. :)

Nie mam możliwości zrobienia sobie teraz wyraźnego zdjęcia, ale jak tylko zdobędę sprzęt, to pokażę Wam, jak wygląda moja twarz po terapii retinoidowej. Dodatkowe info: zapis z ulotki na temat ciąży po retinoidach głosi, że po około miesiącu jest to już w pełni bezpieczne. 
Dermatolog mówi: to stare dane, najbezpieczniej będzie ok roku po odstawieniu wszelkich retinoidów, tych zewnętrznych też.

Nadal będę pisać na temat postępów, bądź nie, bo przecież moja walka jeszcze się nie skończyła. Zobaczymy, co będzie dalej. Czy zadziałało, czy potrzebna będzie druga tura retinoidów.........
Tego nie chcemy.

Wreszcie mogę pić wino bez umiaru!!!! Żartuję, piję z umiarem. Axotret nadal krąży po moich wnętrznościach. ;) I zaczęłam JEŚĆ jak wilk. Zastanawiam się, czy to tak tylko z okazji okresu, czy już zostanie. Jeśli zostanie, to będę musiała ostro wziąć się za ćwiczenia, żeby nie przesadzić ;) A ćwiczenia, jakiekolwiek aktywności fizyczne - WSKAZANE. Trzeba się ruszać przy retinoidach, mimo, że trochę boli. Oczywiście bez przesady. Z czasem ból ustąpił - w moim przypadku. Bez ćwiczeń jestem starą babcią, a mam tylko 22 lata. 

To nie jest pozytywne zakończenie tego posta. Ten lek nas niszczy. Niestety. Ale należy się dobrze do tego przygotować i zabezpieczać, a szkody powinny być nikłe. Osłona wątroby, żołądka, ograniczenie tłuszczów, ruch, brak słońca, zero alkoholu, systematyczność. I mamy to. Zakończenie z ulgą. Ciągnęło się, dłużyło... Myślałam, że nigdy to się nie skończy. Dzięki tym wpisom mogłam wyrzucić z siebie to, co się ze mną przez ten czas działo. Pokonywałam z Wami kolejne etapy terapii. Dzięki Wam poczułam, że to co robię jest wyjątkowe, że ja jestem wyjątkowa. Dziękuję.

Aż chce się żyć! 

ściskam bardzo mocno, różowatomi