Otóż to!
Nadszedł czas, gdy postanowiłam konsekwentnie uratować swoją twarz, uratować siebie, jako człowieka. Bo moja twarz - to ja. Moja wizytówka, którą dzielę się na wstępie każdej relacji. Moja twarz doprowadzała mnie do coraz to większej rozpaczy. Miałam naprawdę dosyć.
Postanowiłam poczekać do listopada i z nadzieją otrzymania recepty na Izotek, poszłam do nowej dermatolog. Po dokładnym obejrzeniu mojej twarzy, wyrok brzmiał: Tetralysal. Aż uśmiechnęłam się z żałości i niedowierzania. Serio? Trzeci raz to samo? Poinformowałam Panią nerwowo, że to będzie już trzecia taka próba, poprzednie, jak widać, zakończyły się fiaskiem. Wytłumaczeniem Pani było to, że każda terapia tego typu, według procedur, musi rozpocząć się od przyjmowania tetracykliny i bez dyskusji. Ona musi mnie sama obserwować, bo nie może wierzyć na czyjeś słowo. Czyjeś - czyli moje. Żałowałam później jeszcze długo, że nie poszłam do niej z kserem moich poprzednich kartotek. Biłam się w pierś, że się nie przygotowałam, że na to nie wpadłam. Mieszkałam wówczas już w innym miejscu, niż wcześniej, więc załatwienie tych kopii byłoby dla mnie nie lada wyczynem. Studiowałam i pracowałam. I kupiłam ten pieprzony Tetralysal.
Na początku kuracji nawet zapisywałam dokładnie, co biorę, robiłam sobie zdjęcia, żeby widzieć zmiany. Jednak widząc, że wiele się nie zmienia, dałam spokój i pokornie czekałam na Izotek. Poniżej przykład moich notatek.
23.11.2014 r.
8 dni tetracyklina po 2 tabletki + differine
16 dni tetracyklina po 1 tabletce + differine
16 dni tetracyklina po 1 tabletce + differine + papka ichtiolowa
29.12.2014
tetracyklina po 1 tabletce + differine + papka ichtiolowa
Tetracyklinę przyjmowałam do końca marca 2015. Stan cery poprawił się oczywiście, jak to bywało wcześniej, ale trądzik powrócił w postaci guzków. Pani Doktor już wtedy wiedziała, że Izotek jest jedynym rozwiązaniem, ale widać było, że boi się go przepisać. Ja jednak dążyłam tylko do tego. To był mój jedyny cel. Jedyny lek, w którym pokładałam nadzieje. Należało się jeszcze do niego przygotować...
ściskam, różowatomi




Pocieszę Cię - kilka lat temu moja twarz była w jeszcze gorszym stanie. Nie miałam na żuchwie śladu mojej jasnej skóry - wszystko pokryte było krostami i czerwienią. Po kilku (być może kilkunastu już teraz) terapiach antybiotykami, które jako tako wyprowadziły mnie na prostą, zdecydowałam się przebadać hormony, bo nadal mam problem z trądem (tak, tak nazywamy razem z koleżanką tę chorobę ;P). Izoteku dermatolog nie chciał mi zapisać, poza tym sama się tego leku trochę boję ;) Mam nadzieję, ze lepiej dobrane do mojego organizmu hormony w końcu mi pomogą, tak jak Tobie powoli pomaga Izotek :)
OdpowiedzUsuń