wtorek, 22 września 2015

Uwaga na dermatologów!

Bez owijania w bawełnę i bez ściemy. Po prostu - jestem zawiedziona. Nawet nie wiem od czego zacząć. Spróbuję to jakoś usystematyzować...

W poniedziałek 14.09.2015 r. odbyłam pierwszą wizytę z nową Panią Doktor. Miałam wówczas jeszcze 9 tabletek izoteku 10 mg i 39 tabletek izoteku 20 mg. Trafiłam do nowej lekarki:
  • bez kopii mojej dokumentacji medycznej, którą uzbierała poprzednia Pani B. (nazwijmy ją tak, by ułatwić identyfikację owych pań w moim opowiadaniu), ale nie pozwoliła mi jej skserować (A POWINNA, BO TAKIE MAMY PRAWO - ja na wizycie tego nie wiedziałam, więc się bardzo nie upierałam); 
  • bez wyników badań krwi, gdyż lekarz rodzinny (nie mój, mój był na urlopie akurat) nie chciał wypisać mi skierowania, bo przecież ostatnie miałam w sierpniu i on uważa, że tyle TO PRZESADA (!); 
  • bez wykonanego testu ciążowego, bo zupełnie o tym zapomniałam (kupiłam po drodze w aptece, żeby wykonać na miejscu, jeśli będzie potrzeba)
I co ona na to? Brak kopii dokumentacji ją zdziwił, zaznaczyła, że Pani B. powinna mi ją pozwolić skopiować. W zamian za to dałam jej krótką informację od Pani B. o tym jak długo biorę leki, jakie dawki i że powinnam mieć przy sobie wyniki badań i test ciążowy. O badaniach opowiedziałam. Jak się okazało, bez nich nie mogła przepisać mi dalszych leków, gdyż nie wiedziała czy zmieniać dawkę. Potem, gdy obejrzała moje wcześniejsze wyniki, stwierdziła, że były badane złe parametry ;) Świetnie! Pani B. nie wiedziała nawet co badać!!! I przepisywała złe skierowania!!! Niezwiązane z terapią retinoidami. Pani N. - nowa dermatolog skierowała mnie na badania i kazała umówić się na wizytę tydzień później. Brak wykonanego testu ciążowego to było dla niej na tyle dziwne... Że zapytała: ale po co Pani robi testy? I mi wytłumaczyła, że nie ma takiej konieczności, skoro przyjmuję antykoncepcję! Moje plastry znała, zapisała sobie tylko nazwę i nie pytała o zaświadczenie od ginekologa. 

Badania, które powinnam była wykonywać to przede wszystkim za pierwszym razem przed rozpoczęciem kuracji:
  1. morfologia krwi
  2. glukoza
  3. trójglicerydy
  4. cholesterol całkowity
  5. ALT (próba wątrobowa)
Dalej już bada się jedynie te 3 ostatnie parametry (jeśli reszta jest w porządku). 
Z poprawnymi badaniami (ale nieunormowanymi niestety) trafiłam na drugą wizytę tydzień później - 21.09.2015 r. No i zaczynamy!
  • zamiana Izoteku na Aknenormin (taki sam skład - w stu procentach!!! a podobno niższa cena - jeszcze nie kupiłam - dam znać) - mogę nadal jeść Izotek, bo zostało mi dwudziestek, natomiast dziesiątki już Aknenormin, i uwaga: 10 mg rano, 20 mg wieczorem!!! Nie jak mi kazała Pani B.!!! 20 mg na wieczór, bo nie mamy kontaktu ze słońcem w nocy! Paranoja jakaś.. Nawet dawki mi źle ustawiła
  • włączenie do terapii niezbędnej ochrony żołądka - Helicid (2 x dziennie) i wątroby - Sylimarol (2 x dziennie) - wcześniej niczego takiego nie brałam, podobno to masakra dla moich wnętrzności... fajnie. 3 miesiące na izo bez osłony, bo wg Pani B. wszelkie leki są zabronione
  • miałam podwyższony cholesterol - norma to 190, ja miałam 211 - załatwimy do ww. lekami podobno, żadnej nadzwyczajnej diety tylko ograniczyć tłuszcze i ZERO alkoholu, glukozę mam w normie! :)
  • leki do stosowania zewnętrznego (też mam ochotę tu dodać kilka wykrzykników, bo Pani B. twierdziła, że są zakazane. Nawet nie powiedziała mi czym nawilżać i czy w ogóle powinnam) - są to leki do mieszania na rano i wieczór po 2 preparaty, co drugi dzień inna mieszanka. Nie podam Wam teraz nazw, bo nie mogę się doczytać na recepcie - Pani w aptece też miała problem ;) więc dziś się przejdę do przychodni i poproszę o darmowe tłumaczenie - a potem wszystko dokładnie Wam podam
  • do mycia na rano (bez zmian) płyn do higieny intymnej Laktacyd lub inny (ja mam inny), który nie podrażnia, a na wieczór emulsję z Cetaphilu, która dodatkowo dokonuje demakijażu. 
Rozpoczęcie terapii izo latem to tragedia. Nie robi się tego, chyba, że jest to przedłużenie wcześniej rozpoczętej terapii. Pierwszy raz spotkałam się z podważaniem słów innego lekarza, a nawet powiedziałabym - obrażeniem lekarza, przez innego lekarza. Już dwukrotnie, gdy byłam u rodzinnego były małe wątpliwości co do badań krwi, że dziwne parametry Pani B. każe badać, ale ostateczny lincz tej kobieciny wypłynął z ust Pani N. 

O cenie wszystkich powyższych produktów też Was poinformuję, gdy tyko zakupię. Będzie to pewnie duża kwota, ale skoro mam mieszać i dodatkowo smarować się poszczególnymi lekami co 2 dni, to pewnie mi to wystarczy już do końca terapii. Prognozowany koniec to styczeń. Pani N. powiedziała, że przy innym rozłożeniu można było to zakończyć wcześniej, ale czasu nie cofniemy. 
Otrzymałam też stałe skierowanie na badania krwi i ustawiono mi z góry wizyty co 25 dni, by zawsze mieć 5 tabletek izotretynoiny w zanadrzu. 



Mam nadzieję, że wszystko uwzględniłam. Jeśli nie, to dopiszę w kolejnym poście. Jeśli macie jakieś pytania, to komentujcie.

Cieszę się bardzo z Waszych prywatnych wiadomości na fanpejdżu różowatomi! Piszcie o swoich doświadczeniach, bardzo mi to pomaga. 



ściskam, różowatomi

3 komentarze:

  1. W dzisiejszych czasach na prawde trudno jest znaleźć dobrego lekarza któremu moźna zaufać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się. Każdy ma jakby inną filozofię.. A na tym cierpi nasze zdrowie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wkurzyłabym się nie na żarty, gdyby lekarz bardziej mi zaszkodził niż pomógł. Ale miejmy nadzieję, że teraz jesteś na dobrej drodze, czekam na dalsze relacje!

    OdpowiedzUsuń