środa, 5 sierpnia 2015

Poprawa cery i gorszy dzień...

Kobiety w swoim pakiecie mają każdy rodzaj emocji. Potrafią także zastosować wszystkie w jednej chwili. Sama ciężko znoszę niektóre dni cyklu miesiączkowego, ale nie o tym chcę tu napisać, a generalnie o stanach emocjonalnych. Na ulotce Izoteku piszą, że jednym ze skutków ubocznych jest obniżenie nastroju, stany depresyjne a nawet próby samobójcze (sic!). To ostatnie zdarza się bardzo rzadko, jednak same stany depresyjne częściej. Raz na kilka dni zdarza mi się wyć do poduszki, nie wiadomo dlaczego. Nie mam ochoty wychodzić z domu, przebywać z kimś z zewnątrz. Pan M., jak mi się wydaje, stara się to zrozumieć. Ale nie jest to łatwe. Momenty, kiedy jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o Izotek. 

Dodatkowo, najgorsze, co można sobie zrobić w takim stanie, to poczytać w Internecie na temat skutków ubocznych, jakie opisują forumowicze. Dla mnie osobiście, aspektem, o który boję się panicznie jest możliwość urodzenia dziecka z upośledzeniem (po zakończeniu kuracji), albo zwyczajnie - bezpłodność. Ulotka mówi, że nie ma dowodów na to, że izotretynoina może w jakiś sposób źle wpływać na płodność kobiety. Ale w trakcie leczenia zajść w ciąże nie wolno. Nie ma dowodów, dlaczego? Może dlatego, że nawet jeśli komuś zdarzyło się w życiu coś takiego, po latach od przyjmowania izo, to nie wpadł na to, że to mogło być przyczyną. Tak sobie rozmyślam. Dochodzą do tego telefony, komputery, żywność modyfikowana genetycznie, która jest wszędzie i cała reszta, produkty będące na rynku stosunkowo krótko, by znać długofalowe skutki uboczne. Nie wiemy, czy nasze wnuki nie zaczną borykać się z chorobami, o których dziś nikomu się nie śniło. Nie wiem, co zostanie w moim organizmie po zakończeniu leczenia. Jak będzie wyglądała moja wątroba. Trzy razy tetracykliny, w międzyczasie wiele innych różnych leków, antybiotyków. 

Słyszałam kiedyś, że to nie ma sensu. Po co truć swój organizm, niszczyć go od środka, tylko po to, by mieć ładną cerę. To opinia do przemyślenia oczywiście. Każdy indywidualnie powinien się z  nią rozprawić. Czy Twój problem z cerą jest DLA CIEBIE na tyle uciążliwy, że podejmiesz się tego podniszczenia organizmu? 

Dla mnie jest. O, i dzień się poprawił - przypomniałam sobie, po co to wszystko robię. ;)

 Dla porównania zdjęcia: efekt leczenia po miesiącu zażywania tetracykliny oraz efekt leczenia po ponad miesiącu izotretynoiną (pamiętajcie, że na początku brania izo była to już cera podleczona tetracykliną i hormonami). Skóra na chwilę obecną nie jest już biała, jak wcześniej. To kwestia opalenizny. Zdążyłam się opalić w przerwie między antybiotykami. Dodatkowo mój krem ochronny dla niemowląt (filtr 30), którym się smaruję, chyba przyciąga słonce. 

Czoło



Reszta twarzy + popękane usta
ściskam, różowatomi

2 komentarze:

  1. Widzę, że idzie coraz lepiej! A co do czytania opinii na forach internetowych - ja staram się takie metody pozyskiwania informacji omijać, ale wiadomo - czasem się nie udaje. I często zdarza się tak, że szukając informacji np. o przyczynach nieregularnych miesiączek dowiaduję się z internetu, że mam tasiemca lub raka powieki. W takich momentach przestaję kochać internet.

    OdpowiedzUsuń
  2. Popieram, nie ma sensu zadręczać się internetem...czytasz, że jak wypadają Ci włosy to masz łysienie i zaraz bedziesz łysa, jak masz nieregularne miesiaczki to masz torbiel, jak wyszedł Ci wrzód to masz czyraka...jest super forum dla "mamuś" to co te kobiety piszą o swoich dzieciach o sobie i rodzinie o zabobonach...oderwane od rzeczywistości. Pamiętaj...po drugiej stronie siedzą TYLKO ludzie i mogą napisać WSZYSTKO! Nie pozwól, żeby od nich zależał TWOJ nastrój i TWOJ dzień...:)

    OdpowiedzUsuń